Baśniowe dzieciństwo
Czy wyrzucilibyśmy z pamięci traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa i zamienili je w piękną bajkę, by nie musieć odczuwać bólu? Czy bylibyśmy w stanie wmówić sobie, że wszystkie te magiczne wydarzenia działy się naprawdę, by nie musieć całe życie zderzać się z rzeczywistością? Czy człowiek jest w stanie zapomnieć o osobie, którą kochał najbardziej na świecie i wmówić sobie, że zamieszkała w oceanie?
Na wszystkie te pytania znajdziemy odpowiedź w książce Neila Gaimana „Ocean na końcu drogi”. To niesamowita baśń, która dzieje się w realnym świecie. Dziecięce zabawy mają tam zupełnie inny wymiar. Często stawką w tych zabawach jest bowiem życie głównego bohatera.
Neil Gaiman połączył poważny, dorosły świat z dziecięcymi wygłupami. Podczas studiowania lektury. czytelnik już sam zaczyna się gubić czy wszystko to jest tylko wymysłem głównego bohatera, czy ta czarownica naprawdę goni go na miotle.
Najpiękniejsze w tej baśni są metafory. Prawie niczego nie można brać na serio, bo każda sytuacja kryje w sobie drugie dno. Prawie pod każdą fantastyczną sytuacją, którą opisuje główny bohater kryje się prawdziwa – ta okrutna, która wydarzyła się naprawdę.
Książka jest opowieścią o smutnym dzieciństwie i samotności. Jest wołaniem o pomoc, którego nikt nie słyszy. Jest krzykiem, który nie może wydostać się na powierzchnię. Jest metaforą dzieciństwa pełnego rozczarowań i bólu. A skoro nikt z nas nie chciałby przeżyć takiego dzieciństwa, lepiej po latach zgonić to wszystko na czarownice i mroczne stwory spoza naszego świata. Bo przecież tak jest łatwiej.
Całość została ubrana w piękne słowa i przedstawiona w sposób magiczny i obrazowy. We wszystkich tych przerażających wydarzeniach, które spotykają głównego bohatera, możemy doszukiwać się własnych. Chyba właśnie to sprawia, że nie spotkałam wcześniej książki, która byłaby podobna do „Oceanu na końcu drogi”. Dzięki niej uczymy się, jak zamienić wszystko, co okrutne i bolesne w magiczne i pełne barw.
Ocena ogólna: 10/10